Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się do newslettera jednoznacznie wyrażasz zgodę na Politykę prywatności

Najnowsze komentarze

  • Home
  • Góry
  • These memories will stay forever – GET VERTICAL!!!

These memories will stay forever – GET VERTICAL!!!

Niesamowita wspinaczkowa przygoda życia i kolejne kobiece wyzwanie!

O tym, jak to się w ogóle stało, że miałam okazję wziąć udział w jednym z najlepszych międzynarodowych szkoleń wspinaczkowych w Europie możecie przeczytać TUTAJ.

Na tę – jeszcze wówczas nie wiedząc – niesamowitą przygodę życia wybrałam się z moim dobrym i zaufanym kolegą, z którym miałam już nie raz okazję wspinać się w skałkach i nie tylko. Tak… oprócz tego, że sama wygrałam uczestnictwo w szkoleniu, to mogłam jeszcze dodatkowo zabrać osobę towarzyszącą! 🙂

Get Vertical SALEWA – Alpine Climbing Base camp Experience w założeniu miał poprawić i pozwolić zdobyć nowe umiejętności wspinaczkowe, jednak nie wiedziałam, że jako uczestnicy będziemy mieli więcej opcji do wyboru, ale może zacznę od początku…

Alpine Climbing Base camp Experience rozpoczynał się w niewyobrażalnie pięknie położonej miejscowości Val d’Isère na wysokości prawie 2000m n.p.m. Już tutaj można było poczuć magię alpejskich gór…

dsc_3548

Jednak wybierając się na obóz wspinaczkowy nie sądziłam, że będzie nam dane spać i jeść w tak luksusowych warunkach, jakie dawał hotel Altitude, co więcej z tak niewyobrażalnie pięknym widokiem z balkonu…

img_6508

Już więc na dzień dobry poczułam się maksymalnie ‘dopieszczona’ przez firmę Salewa. 😉

Choć od początku wiedzieliśmy, że od firmy Salewa otrzymamy komplet ubrań, to jednak nie spodziewaliśmy się tak miłego powitania i tak wielu sprezentowanych dodatkowych gadżetów od sponsorów, czyli BMW, Polartec i hotelu… Nie mówiąc o tym, że same prezenty Salewy okazały się nie byle jakie, sprawdziły się podczas każdych aktywności. Kolejny punkt dla organizatorów!

img_6507

Po przemiłym przywitaniu się z organizatorami i uczestnikami innych krajów, zaproszono nas na spotkanie i oficjalne ‘otwarcie’. Pracownicy i jednocześnie marketingowcy Salewy – Kilian i Damiano – wraz z instruktorami przedstawili nam plan na najbliższe dni oraz wprowadzili nas w techniczny świat produktów jakie otrzymaliśmy… Pełen profesjonalizm i mnóstwo śmiechu. 😉

salewa_getvertical_valdisere_28072016_0002_dxo salewa_getvertical_valdisere_28072016_0020_dxo

Następnie zostaliśmy zaproszeni na wyśmienitą kolację, gdzie dalej mogliśmy integrować się z uczestnikami i ekipą organizacyjno-techniczną. Już sam ten moment okazał się dla mnie bardzo ciekawy i inspirujący, bowiem żaden  z uczestników nie znalazł się tu przypadkiem, były to osoby pełne pasji, zamiłowania do gór i wspinaczki. Natychmiast zrozumiałam, jak udało im się przekonać organizatorów, by to właśnie oni znaleźli się na tym obozie (żeby wygrać, trzeba było uzasadnić swój udział w szkoleniu).

Po tak już pełnym wrażeń wieczorze, nadzwyczaj trudno było zasnąć, tym bardziej, że kolejny dzień zapowiadał się jeszcze bardziej ciekawy i ekscytujący.

Po przepysznym francuskim śniadaniu, każda para otrzymała kluczyki do BMW 225xe, którym mogła poruszać się przez kolejne dni na trasach dojazdowych do kolejnych miejsc programu… Kolejna atrakcja i niezwykły luksus jazdy. 😉

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0027_dxo dscn8358

W kolumnie więc w piękny słoneczny dzień wszyscy uczestnicy, organizatorzy i instruktorzy przetransportowaliśmy się do miejsca, od którego zaczynaliśmy trekking, a następnie wspinaczkę – Le Manchet.

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0058_dxo salewa_getvertical_valdisere_29072016_0060_dxo

Piękna słoneczna pogoda, nieziemski krajobraz, zapał uczestników, pozytywna energia organizatorów i instruktorów podnosiły poziom ekscytacji… Poczułam zew przygody… 😉

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0079_dxo

Jednak prawdziwy dreszczyk emocji poczułam, kiedy dotarliśmy do samego miejsca wspinaczki, były to imponujące skały z drogami o różnych poziomach wspinaczkowych… Na każdą parę uczestników przypadał 1 instruktor, już więc wiedziałam, że z dnia dzisiejszego wiele wyniosę, sporo się nauczę i zdobędę nowe wspinaczkowe doświadczenie. Time to get vertical!!!

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0095_dxo

13880132_10153816305188494_1105520743929705287_n dscn8341

Każdy z nas przez kilka godzin mógł popróbować wspinaczki na różnych poziomach trudności, skonsultować się z którymkolwiek z instruktorów, usłyszeć wiele porad dotyczących asekuracji, sprzętu i technik wspinaczkowych. Wszyscy instruktorzy byli bardzo zaangażowani i chętni do pomocy. Świetna zabawa połączona z nauką, ale momentami również nutka grozy – niektóre drogi przyprawiały mnie o zawrót głowy. 😉

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0334_dxo salewa_getvertical_valdisere_29072016_0432_dxo
salewa_getvertical_valdisere_29072016_0356_dxo 13661962_10153826685558494_7076265381801984738_o
img_6521 salewa_getvertical_valdisere_29072016_0305_dxo

Tak spędzony dzień pozwolił każdemu z nas ocenić własny poziom wspinaczkowy, co ułatwić nam miało podjęcie decyzji, o tym co chcielibyśmy robić w kolejnym dniu… Jak się okazało bowiem do wyboru mieliśmy aż 3 opcje:

  • Wspinaczka multi-pitch (wielowyciągowa)
  • Trekking na lodowiec i zagadnienia z turystyki zimowej
  • Trekking i kąpiel w jeziorze

Przyznam szczerze, że miałam ogromny dylemat!!! Wraz ze Stachem długo debatowaliśmy, którą z opcji wybrać. Mnie bardziej kusiła wspinaczka, zwłaszcza, że tematykę turystyki zimowej już znam, jednak z drugiej strony wiedziałam, że opcja 2. bardziej przyda mi się przy realizowaniu Projektu Korony Ziemi, a przecież dziś zdobyłam już spore nowe doświadczenie w samej wspinaczce… Ponieważ byłam naprawdę niezdecydowana, ostateczną decyzję podjął Stachu…

Tego samego dnia po przetransportowaniu się w inną część francuskich Alp, naszym kolejnym zadaniem był trekking do schroniska. Podejście długie i nie tak bardzo wycieńczające, ale w jakże pięknym krajobrazie….

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0515_dxo img_6530
dscn8379 13844261_860052450794380_2088035170_o

Tak to bym mogła chodzić całymi dniami, bez przerwy, czerpiąc przyjemność z widoków i górskiej aury. Miejscem docelowym było schronisko ‘Ruitor’. Polecam wszystkim, którzy uwielbiają prawdziwy górski klimat… Miłośnicy nowych pięknie pachnących schronisko-hoteli jak np. Goûter na Mont Blanc, czy Hörnli na Matternhornie, tu się nie odnajdą! Jest to stare klimatyczne schronisko z dobrym ‘swojskim’ jedzeniem  i regionalnym piwkiem. 😉 A ponadto położone w nieziemsko pięknej dolinie, którą z każdej strony otaczają majestatyczne góry. Dookoła pasą się owcy, płynie strumyk, ogólnie cisza i spokój… Polecam również zimą, dookoła pełno tras narciarskich.

dscn8386 salewa_getvertical_valdisere_29072016_0573_dxo
salewa_getvertical_valdisere_29072016_0597_dxo salewa_getvertical_valdisere_29072016_0598_dxo
dscn8390 zdjeci-na-blog

Decyzja nie była łatwa, ale w końcu zapadła… Lodowiec… Glacier du Grand! Tylko jak się później okazało, byłam jedyną kobietą wśród uczestniczek, która zdecydowała się na tę opcję… Pozostałe dziewczyny wybrały multi-pitch. Nie od dziś wiadomo, że wspinaczka cieszy się większym zainteresowaniem u kobiet, tym bardziej wspinaczka skałkowa czy też sportowa, ale nie sądziłam, że aż tak małym zainteresowaniem cieszyć się będzie tematyka turystyki zimowej… Kolejne więc damskie wyzwanie przede mną, jedna w 7 osobowym męskim teamie!

Tu kolejnym profesjonalizmem wykazali się organizatorzy z Salewy. Dotarł bowiem do nas przewodnik, który jasno i klarownie wytłumaczył nam, jak będzie przebiegać trasa przez lodowiec, czego możemy się po drodze spodziewać i jaki sprzęt będziemy potrzebować, a następnie sprawdził, czy wszyscy jesteśmy w niego dobrze zaopatrzeni.

salewa_getvertical_valdisere_29072016_0609_dxo salewa_getvertical_valdisere_29072016_0610_dxo

Obóz to nie tylko ciągła wspinaczka, trekkingi i szkolenia, to również chwile odprężenia i dobrej zabawy. Wieczorem, gdy wszyscy już znali swoje zadania na kolejny dzień, po wspólnej kolacji w schronisku, można było zrelaksować się przy dobrym piwku i miłym towarzystwie. Dzięki kolegom z Wielkiej Brytanii wszyscy razem integrowaliśmy się przy grach i zabawach. Takich salw śmiechu już dawno nie słyszałam! 😉

13682459_10157196925120142_1571037531_o dsc_3082_00170
salewa_getvertical_valdisere_29072016_0623_dxo salewa_getvertical_valdisere_29072016_0625_dxo

Niestety nie wszyscy mogli ‘szaleć’ do późnych godzin nocnych, gdyż Ci, którzy wybrali wyprawę na lodowiec wyruszali o 5 nad ranem… Czekał nas bowiem 11-12godzinny trekking. Pozostałe zespoły mogły smacznie spać co najmniej do 8:00. 😉

Zanim więc jeszcze wstało słońce zjedliśmy śniadanie, uzbroiliśmy się w cieplejsze ubrania oraz sprzęt i w 8 osobowym zespole (2 przewodników,  5 uczestników i  1 uczestniczka) wyruszyliśmy na lodowiec La glacier du Grand. Droga w blasku księżyca, szum strumyka i opowieści przewodników dawały niesamowicie górski klimat.

Podejście na początku w miarę proste, ścieżka ułożona z kamieni, kilka bardziej wymagających skupienia manewrów wspinaczkowych, a następnie podejście na pełnej ekspozycji  i z pięknymi widokami dookoła. Taki trek przez 2-3godz. Wraz ze wstającym słońcem dochodzimy coraz bliżej śniegu i samego lodowca.

Za plecami poranne słońce oblewa wszystkie szczyty dookoła. Budzi się dzień i cały świat. Widok napełnia radością, ogromną energią i chęcią do życia…

dscn8399 dscn8405
dscn8408 olivierbaron-photographie-7300010

Zatrzymujemy się więc na krótką przerwę, jedzenie, picie, toaleta… No właśnie i znowu kwestia, która uderza tylko we mnie… Panowie bowiem wystarczy, że odejdą kawałek na ubocze i odwrócą się tyłem, a ja? A ja chodzę i szukam jakiegoś głazu, kamienia, dolinki, aby móc się chociaż kapeczkę schować, zasłonić…. Trochę to trwa, ale udaje się, kilkadziesiąt metrów od zespołu znajduję bardziej ustronne miejsce. 😉

Zakładamy raki, ubieramy się cieplej… Ruszamy na lodowiec i tu już nie tak swobodnie i frywolnie jak wcześniej, gęsiego jeden po śladach drugiego poruszamy się za przewodnikiem… Podejście staje się bardziej strome, a nogi coraz bardziej grzęzną w śniegu. Choć śnieg wydaje się twardy i wytrzymały, to jednak przewodnicy pokazują nam miejsca, w których kryją się szczeliny… Czas zacząć się wiązać, dzielimy się więc na 2 teamy. Każdy zespół prowadzony będzie przez przewodnika, wiążemy się po 4 osoby i jeden zespół wyrusza krótko po drugim.

dscn8411 dscn8417
zdj-na-blog zdje-na-bloga

zdjec-na-bloga

Po drodze słuchamy porad przewodnika, jak najlepiej stawiać nogi, co robić w przypadku lawiny, jak ratować się ze szczeliny itp. Choć część tych zagadnień miałam już na kursie turystyki zimowej, a doświadczenie chodzenia w rakach zdobyłam na Mont Blanc i Elbrus, to jednak dobrze było posłuchać i zweryfikować niektóre kwestie z doświadczonym kilkunastoletnim stażem przewodnikiem.

olivierbaron-photographie-7300030

Trasa okazała się wymagająca fizycznie, ale nie tak bardzo technicznie. Byłam bardzo dumna i zadowolona z siebie, bowiem ani przez chwilę nie odstawałam od panów. Szłam tym samym tempem, nie zostawałam na końcu, nie zmiotła mnie zadyszka, zmęczenie, czy brak odpowiednich umiejętności…

A widoki, jak zawsze zrekompensowały wysiłek… Bajeczny alpejski klimat towarzyszył nam przez cały czas… A ponadto miałam niesłychaną niespodziankę, po osiągnięciu pewnej wysokości postanowiliśmy zrobić sobie kolejną przerwę na lunch i wówczas, za moimi plecami ukazał się Mont Blanc, mój zeszłoroczny sukces!!! Niesamowite uczucie patrzeć na tę górską potęgę ze świadomością, że było się na samym szczycie i to tak niedawno…

zdjecie-na-blog

olivierbaron-photographie-7300039

13681951_10154279763759034_680555928_o

Po 2 godzinach dalszego podejścia dotarliśmy do celu. Lodowiec okazał się dla nas łaskawy i pozwolił nam bezpiecznie i bez żadnych ekstremalno-szczelinowych przygód dotrzeć na miejsce. Widoki piękne, zupełnie inne, ale wcale nie gorsze od tych kaukazkich. Tym większe robiło na mnie wrażenie to miejsce, gdy dowiedziałam się, że kilka lat wcześniej, przewodnik, który nas dziś prowadził, w tym właśnie miejscu spotkał pewną cało na biało ubraną postać, która została opuszczona z helikoptera… Okazało się, że był to sam Jan Paweł II. Postanowił się tu przespacerować, poddać kontemplacji i modlitwie… Miał więc okazję uścisnąć dłoń papieża na ponad 3000m n.p.m. w pięknej aurze alpejskich gór… Arcyciekawa historia. 😉

olivierbaron-photographie-7300053 dscn8434
dscn8436 dscn8441

  Skorzystałam również z okazji, by wypytać tego zaawansowanego wiekowo przewodnika o kobiety w górach… Jak się okazało, jest w dzisiejszych czasach trochę więcej kobiet w grupach, które prowadzi oraz w przewodnictwie wysokogórskim niż kiedyś, jednak zdecydowanie jest to tylko niewielki odsetek kobiet. Wciąż dziedzina ta jest zdominowana przez mężczyzn… Zaczęłam więc zastanawiać się czy jest to spowodowane po prostu brakiem zainteresowania wśród kobiet, czy tym, że wciąż kobiety nie są świadome swojej siły i determinacji i uważają, że są za słabe na tego typu działania…?

Po nacieszeniu się widokami i górską aurą, trzeba było wracać, ale to nie koniec atrakcji na dziś. W trakcie powrotu każdy z nas mógł podszkolić się w działaniach z czekanem i asekuracji…. Pod okiem przewodników ćwiczyliśmy upadki i spadanie z czekanem oraz czerpaliśmy wiedzę teoretyczną z tematyki turystyki zimowej.

olivierbaron-photographie-7300078 olivierbaron-photographie-7300095

 olivierbaron-photographie-7300115

Krajobraz, który o poranku mieliśmy za plecami, teraz rozpościerał się przed nami, aż nie chciało nam się wracać do schroniska, postanowiliśmy więc jeszcze przez chwilę zatrzymać ten moment i zrobiliśmy sobie piknik…

olivierbaron-photographie-7300140 olivierbaron-photographie-7300170
olivierbaron-photographie-7300193 dscn8444

Jednak nagle zaczęła załamywać się pogoda, musieliśmy więc szybko przemierzyć drogę w dół… im bliżej schroniska, tym chmury i deszcz były coraz bliżej… Zaszło słońce, zrobiło się chłodno, ciemno i ponuro, w końcu zaczął padać deszcz. Droga więc wymagała ciągłego skupienia, aby dobrze stawiać stopy i nie poślizgnąć się na skałach i kamieniach. Choć na moment podniósł nam się poziom adrenaliny i strachu, to i tak mnie dawało to niebywałą frajdę. 😉

Szczęśliwie dotarliśmy do schroniska, gdzie wraz z pozostałymi uczestnikami rozemocjonowani mogliśmy wymienić wrażenia i porozmawiać o atrakcjach poszczególnych grup. Każdy z uczestników był usatysfakcjonowany i mile wymęczony wybraną przez siebie opcją.

Niestety, nie z winy organizatorów, ale przez pogodę, tego wieczoru znów trzeba było pozostać w schronisku, według programu powinniśmy rozbić base camp w górach. Jednak w ogóle nie przeszkadzała nam opcja pozostania w schronisku, ponieważ dzięki temu jeszcze bardziej mogliśmy się zintegrować i wszyscy razem spędzić wieczór. Nie przestawaliśmy grać, wciąż zaczynając ‘ostatnią’ partyjkę. 😉

Jednak tej nocy każdy z nas z ciężkim sercem kładł się spać, ponieważ wiedział, że na drugi dzień trzeba będzie się rozstać…

Kolejnego dnia po wspólnym śniadaniu,  w bardziej zażyłych kontaktach, wszyscy razem odbyliśmy miły i intensywny w konwersacje trekking do parkingu…

Znów mogliśmy doznać trochę luksusu podczas przejażdżki BMW do Val d’Isere, gdzie po przepakowaniu się, przeszliśmy na wspólny obiad do restauracji… Był to moment oficjalnego podziękowania od organizatorów i instruktorów za wspólnie spędzony czas… Podobno byliśmy najlepszą ekipą podczas tegorocznych ‘basecampów’, czy była to prawda, tego nie wiem, ale łzy, które polały się podczas podziękowania wydały się szczere i niewymuszone. Rozstanie okazało się naprawdę trudne… Uściski, łzy i dobre słowa nie miały końca…

Z ciężkim sercem każdy rozjeżdżał się do swoich krajów… Oprócz nas, przed nami bowiem trasa do Szwajcarii i kolejne wyzwanie…. Matterhorn (wpis już niedługo)!

salewa_getvertical_valdisere_30072016_1274_dxo

PODSUMOWANIE:

Get Vertical SALEWA – Alpine Climbing Base camp Experience było dla mnie niesamowitą przygodą, która na długo pozostanie w pamięci!

Miejscowość Val d’Isere oraz lokalizacja schroniska były świetne. Okolica doskonała na rozmaite aktywności, takie jak trekking, wspinaczka, rower czy narty. Krajobrazy rewelacyjne i majestatyczne, zapierające dech w piersiach!!!

Każdy z uczestników był świetnym towarzyszem zarówno we wspinaczce, jak i w sferze towarzyskiej! Przyjaźnie zawarte podczas SALEWA Get Vertical trwają aż do dziś. A cała ekipa SALEWY, łącznie z realizatorami takimi jak fotograf czy filmowiec to również osoby, o których można by wypowiadać się tylko w superlatywach! Każdy szczegół przygotowany był perfekcyjnie, ekipa dała z siebie wszystko, aby każdy z nas był zadowolony! Instruktorzy, to prawdziwi profesjonaliści, od których można było się wiele dowiedzieć i nauczyć, a przy tym są to niesamowicie ujmujący i interesujący ludzie!

SALEWA Get Vertical, to świetna szansa na udoskonalenie umiejętności wspinaczkowych i zdobycie nowego sporego doświadczenia w bajecznym alpejskim klimacie, które dzieli się z fantastycznymi uczestnikami i cudownymi organizatorami!

Abyście jeszcze bardziej mogli poczuć klimat obozu, poniżej filmiki podsumowujący tegoroczną edycję…

One Comment

  • Lidia

    2016-12-15 at 13:10

    Z wielką przyjemnością przeczytałam o Twojej przygodzie i wielkich przeżyciach. Fajnie to relacjonujesz. Oby takie wyprawy i przygody na stałe wpisały się w scenariusz Twoich górskich wypraw

    Odpowiedz

Dodaj komentarz