Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się do newslettera jednoznacznie wyrażasz zgodę na Politykę prywatności

Najnowsze komentarze

  • Home
  • Góry
  • Halina. Dziś już nie ma takich kobiet. Opowieść o himalaistce Halinie Krüger-Syrokomskiej
Dziś już nie ma takich kobiet.

Halina. Dziś już nie ma takich kobiet. Opowieść o himalaistce Halinie Krüger-Syrokomskiej

Kompletnie nie wiem, jak powinnam rozpocząć recenzję na temat najnowszej publikacji Pani Anny Kamińskiej… Problem wynika głównie z dylematu etycznego. Otóż zdaję sobie sprawę, że o Halinie Krüger-Syrokomskiej, nie powstała jeszcze żadna biografia, a uważam, że każdy kto choć trochę interesuje się górami powinien dobrze znać sylwetkę tej wybitnej himalaistki, to jednak odczuwam głęboki ambaras: czy polecać coś, co do końca dobre nie jest?

 

W przypadku poprzedniej publikacji Pani Kamińskiej wiłam się z podobnymi myślami, jednak z tyłu głowy prześwięcała mi myśl, że jednak przez te wiele lat powstało sporo biografii Wandy Rutkiewicz i każdy kto będzie chciał dowiedzieć się więcej ma masę wydanych wspomnień, wywiadów i opowieści samej himalaistki.

W tym przypadku natomiast nie mamy wyboru, jeżeli chcemy poznać więcej szczegółów z życia Haliny Krüger-Syrokomskiej musimy zagłębić się właśnie w tę publikację i piszę to z naprawdę wielkim bólem…

 

Czyż naprawdę potrzebujemy tak wielu opisów wyrazów twarzy na zdjęciach bliskich i przyjaciół himalaistki? Czy naprawdę niezbędnym jest wymienianie, czyje danego dnia były imieniny, czy też jaka była pogoda? Czy naprawdę warto dywagować o tym, co Halina ma na sobie ubranego na danym zdjęciu, jaką ma minę i uczesanie?

 

Czy nie lepiej te co najmniej 100 pierwszych stron, przez które trudno przebrnąć, poświęcić rzetelnym faktom i właśnie je rozwinąć, a nie podawać wciąż informacje o temperaturze powietrza, czy kremie, który przeciwdziałał swędzeniu ciała? Drobiazgowość autorki jest niezwykle ważną i dobrą cechą, tylko w mojej opinii została przelana na mało ważne elementy. Już nawet subiektywna interpretacja tych zdjęć lub komentarze bliskich i znajomych byłyby bardziej interesujące i o wiele więcej by zapewne wniosły. Może dowiedzielibyśmy się, co tak naprawdę kryje się za tym uśmiechem…

 

Rozumiem, że być może jest to jakiś rodzaj zabiegu literackiego, czy sposób na zapełnienie tylu stron, zdawałoby się tak obszernej biografii. Jednak jaki kontekst dla życia jednej z najważniejszych postaci w historii kobiecego himalaizmu mają takie detale, jak temperatura powietrza, sposób uczesania, czy zapachy… Mam wrażenie, że w natłoku tych dywagacji i efektownych metafor zatraca się istotę biografii i historii życia samej bohaterki… Opowieści, z której o kolejnych perturbacjach małżeńskich, czy nawet tak ważnym wydarzeniu, jak ciąża dowiadujemy się z przypisów – małym druczkiem na samym dole dopisane, tak by nie poświęcić temu należytej uwagi…

 

Zdaję sobie sprawę, że życie Haliny nie obfitowało w aż tak sensacyjne zwroty akcji i nie było aż tak dramatyczne, jak życie Wandy Rutkiewicz. Jednak czy osobowość Haliny nie była sama w sobie fascynująca, tak bardzo złożona… Z jednej strony wykształcona zafascynowana historyczka sztuki, oczytana kobieta z klasą, Pani Redaktor, a z drugiej bardzo bezpośrednia, przeklinająca, paląca fajkę za fajką, silna baba, która niczego się nie boi.

 

Rzadko kiedy trafia się tak barwna, pełna sprzeczności, wielopoziomowa osobowość, tak krucha i silna zarazem kobieta, której życie i dokonania możemy prześwietlić i opisać. Tak wielki potencjał i wdzięczny do opracowania życiorys, jednak w tym przypadku tej publikacji niewykorzystany i pozostawiający wielki niedosyt…

 

Z góry przepraszam Panią Annę za tę recenzję, gdyż zdaję sobie sprawę, jak wielką pracę wykonała. Mam jednak nadzieję, że będzie to zaczątek i motywacja dla innych, którzy, tak jak w przypadku Wandy, będą się chcieli prześcigać w kolejnych publikacjach na jej temat. Uważam bowiem, że Halinie Krüger-Syrokomskiej, tak wielkie zainteresowanie i kolejne publikacje literackie, jak mało komu się należą.

 

Kupujcie zatem tę książkę, czytajcie i nie zapominajcie o Halinie!

One Comment

Dodaj komentarz