Trudno mi pisać opinię na temat książki Elisabeth Revol, zbyt przygniatającą historię podejmuje. Sytuację, która bardzo mną wstrząsnęła (już jakiś czas temu do tej całej tragedii odniosłam się na swoim blogu – TUTAJ ).
Nie będę pisała o stylistyce, składni, czy gramatyce, bo jak dobrze wiemy, niestety na tym polu – w Polsce – literatura górska bardzo kuleje. Wszakże nie styl, czy język są tu istotne, a sama historia i możliwość poznania jej od samych kulis. To przede wszystkim wnikliwa relacja dramatu Elisabeth Revol i Tomka Mackiewicza na Nanga Parbat w 2018 roku. Intymne i szczegółowe opowiedzenie historii, która rozgrywała się na oczach milionów ludzi na całym świecie.
Jestem bardzo wdzięczna Elisabeth Revol, za to że tę książkę napisała. Choć wiele osób zarzuca Jej komercje i podsycanie sensacji, to jednak mnie, osobie, która szczerze kibicowała Tomkowi i podziwiała jego podejście do himalaizmu, ta książka była bardzo potrzebna… Jednak nie będę się rozwodzić nad emocjami i łzami, jakie wyjątkowo – jak mało, która pozycja literacka – we mnie wywołała. Skupię się, jak zwykle na kobiecym aspekcie. A ten jest bardzo wyraźnie przedstawiony w książce.
Kobieca wrażliwość i emocje przeplatają się z niezwykłą kobiecą siłą, determinacją i obyciem. Choć zdawać by się mogło, że tak mała i drobna kobieta w tak tragicznej sytuacji załamie się psychicznie, nie poradzi sobie fizycznie, czy też po prostu zrezygnuje, to jednak walczy. Walczy do samego końca, parokrotnie, nie poddaje się, nawet słysząc o tym, że kolejną dobę będzie musiała spędzić sama na 6793 m n.p.m. w ekstremalnych zimowych warunkach. Przemęczona, przemarznięta, załamana pozostawieniem partnera, ostatkiem sił wciąż racjonalnie, bez paniki potrafi zorganizować sobie nocleg i znajduje w sumie jakąś nadludzką moc, aby schodzić dalej! Mamy obraz niezwykle silnej kobiety, przekraczającej granice ludzkiej wytrzymałości. Jest to dla mnie ogromna dawka motywacji i wiary w siłę kobiet. Nadludzka wola życia i niesamowita walka o przetrwanie pozwalają bowiem Elisabeth przeżyć…
Ponadto, ważne i niezwykle cenne jest to, że bohaterka w szczery sposób, bez patosu i wybielania siebie, przedstawia heroiczną walkę o swojego partnera i nią samą. Nie omijając osądów i refleksji nad górami, które potrafią być pasją i niebezpiecznym nałogiem zarazem. Nie ukrywając wyrzutów sumienia, konsekwencji podjętych decyzji i przede wszystkim bagażu przeżyć, z którymi zostanie już na zawsze.
Niezależnie, czy jesteście miłośnikami gór, czy też nie, przeczytajcie tę książkę, aby poznać historię kobiety, która przeżyła piekło, aby choć trochę móc zrozumieć pasję, która jest silniejsza niż lęk przed śmiercią, aby uzmysłowić sobie, jaka potrafi być nadludzka wola życia.
A jeszcze bardziej polecam książkę wszystkim „ekspertom” od wspinaczki i himalaizmu zimowego, tak chętnie wypowiadającym się i komentującym całą sytuację siedząc na kanapie przed telewizorem.
Każdemu życzę tyle wytrwałości, ambicji i siły walki, aby nawet w tych codziennych sprawach móc sobie ze wszystkim radzić i sięgać wyżej.
A Elisabeth Revol dziękuję za tę książkę i wszystkie wspaniałe słowa o Czapkinsie…
Najnowsze komentarze