Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się do newslettera jednoznacznie wyrażasz zgodę na Politykę prywatności

Najnowsze komentarze

  • Home
  • Góry
  • 5 chwil słabości kobiety w górach

5 chwil słabości kobiety w górach

Każdy z nas ma chwile słabości, ja postanowiłam podzielić się z Wami swoimi najtrudniejszymi momentami:

 

1. Miażdżący plecy i klatkę piersiową plecach podczas wspinaczki na Mont Blanc:

Wyprawa na Mont Blanc była moją pierwszą przygodą z górami wysokimi. Plecak ważył ok. 17kg. Dla osoby, która kompletnie nie jest przyzwyczajona do dłuższego chodzenia z jakimkolwiek obciążeniem – tak jak wówczas ja – kilku godzinny trekking pod górę może okazać się naprawdę sporym wyzwaniem. Dla mnie była to katorga! Ledwie dawałam radę się poruszać. Miałam wrażenie, że plecak miażdży mi klatkę piersiową, przez co odczuwałam problemy z oddychaniem. Przez ciężki plecak szybciej odczuwałam zmęczenie, a tempo podchodzenia miałam naprawdę wolne.

 

2. Zmęczenie i rezygnacja podczas zejścia ze szczytu Mont Blanc:

Wchodzisz 3 dni, a tego samego dnia, w którym stajesz na szczycie, musisz zejść cały ten dystans na sam dół. Doskwiera Ci zmęczenie, ból nóg, a w moim przypadku jeszcze brak snu od 3 nocy. Dla mnie osobiście był to najtrudniejszy i najbardziej wymagający moment całej wyprawy. Pozbawiona sił fizycznych i psychicznych z obolałymi stopami i ramionami (od ciężkiego plecaka), nie dawałam rady normalnie się poruszać, dosłownie przelewałam się przez skały… Wielokrotnie stawałam i rezygnowałam z dalszej wędrówki. Momentami zbuntowana byłam w stanie usiąść i bezwiednie pozostać już w tej pozycji.

 

3.Przeszywające zimno na Elbrusie:

Warunki pogodowe, jakie tej nocy mieliśmy to -20stopni, śnieg i wiatr o prędkości 50km. Przy tak silnym wietrze, na takiej ekspozycji odczuwa się temperaturę zupełnie inaczej. Jednak im dalej zachodziłyśmy, tym wiatr był coraz silniejszy, było to dla mnie nowe i potworne zjawisko przyrody – wichura ze śniegu miecionego wiatrem… W związku z tym zrezygnowałam z dalszego podchodzenia i wróciłam do Piruta, jednak i tak po prawie 5h wspinaczki, na ponad 5000m n.p.m. z odczuwałam odmrożenia na rękach i stopach. Po dotarciu do kontenera, w którym spaliśmy długo nie mogłam dojść do siebie, schowana w śpiworze przez kilka godzin nie mogłam się rozgrzać.

 

4. Strach przed burzą na Elbrusie:

Chociaż już jedną intensywną burzę przeżyłam na Mont Blanc, to jednak ta była dla mnie bardziej stresująca. Namiot rozstawiłyśmy na ponad 4000m n.p.m. ledwie zdążając przed błyskawicami. Kiedy w końcu nadeszła burza i silny wiatr, a śnieg padał z coraz większą intensywnością, my byłyśmy już głęboko schowane w śpiworach. Jednak wciąż towarzyszyła nam niepewność, czy aby na pewno w tym pośpiechu dobrze zabezpieczyłyśmy namiot, czy aby na pewno wypożyczony namiot przetrzyma, stare sznurki nie popękają, a wiatr nie porwie namiotu. A do tego znajdujemy się na skałach, na ekspozycji. Każda z nas więc z wielkim niepokojem oczekiwała kolejnych błysków i piorunów.A jak na złość burza ta nie trwała godzinę, czy dwie, ale prawie całą noc. Tej nocy ani na minutę nie zmrużyłam oka.

 

5. Problemy aklimatyzacyjne na Kilimandżaro:

Choć podczas wspinaczki na Kilimandżaro nie występują żadne trudności techniczne, jest to zwykły trekking, który trwa kilka dni, to jednak sporym problemem okazuje się wysokość. Kilimandżaro mierzy prawie 6tys m n.p.m., na tej wysokości powietrze staje się rzadsze i często mogą pojawić się oznaki choroby wysokościowej. Choć stosowałam się do wszystkich zaleceń, dużo piłam i jadłam, szłam wolno, to i mnie dopadły objawy wysokościowe, niestety miałam delikatne problemy z oddychaniem i nudności, jednak posłuchałam innych i po prostu wymiotowałam, ale dzięki temu w sekundę zrobiło mi się lepiej. 😉

Dodaj komentarz